piątek, 21 czerwca 2019

Lato na wsi...

Jeżeli podobnie jak ja przeżyliście dzieciństwo w okolicach lat 80-tych, mieliście rodzinę na “prawdziwej polskiej wsi”, gdzie spędzaliście wakacje “pod gruszą”, pamiętacie czasy PRL-u i w dodatku macie do tego wszystkiego straszny sentyment, koniecznie, ale to KONIECZNIE musicie odwiedzić jeden z największych polskich skansenów, mianowicie Park Etnograficzny - Muzeum Wsi Kieleckiej.

Założony w latach 70-tych minionego wieku na dość sporym obszarze obiekt sprawi, że, jeśli wziąć pod uwagę moje osobiste odczucia i wrażenia - dosłownie -przeniesiecie się w czasie jak za sprawa jakiegoś wehikułu czasu lub innego wynalazku.

Skansen podzielony jest na sektory, które jak czytamy na stronie muzeum maja “odtworzyć typowy układ osadniczy wiosek z różnych subregionów Kielecczyzny: Gór Świętokrzyskich, Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, Wyżyny Sandomierskiej i Niecki Nidziańskiej”, co było zamiarem etnografa profesora Romana Reinfussa.
Tak więc mamy Sektor Małomiasteczkowy, Wyżynny, Świętokrzyski, Lessowy, Dworsko-Folwarczny oraz Nadwiślański. Na stronie Muzeum znajdziecie kompletne informacje i dokładne opisy miejsc, dlatego skupię się tylko na moich własnych wrażeniach z pobytu w tym niesamowitym miejscu.

Zakładam oczywiście, że lubicie skanseny - ja uwielbiam! Do tej pory zdarzało mi się zwiedzać kilka pojedynczych, przykładowych budynków z mniejszą lub większą ilością eksponatów w środku i na zewnątrz, co było interesujące ale nie odwracało uwagi od faktu, że jest się w muzeum. Dzięki sposobowi, w jaki na rozległym terenie ułożona jest zabudowa w Tokarni oraz dokładnemu, niemal idealnemu odwzorowaniu wnętrz mamy wrażenie, że spacerujemy po prawdziwej podkieleckiej wsi, której mieszkańcy chwilowo tylko gdzieś się zapodziali ale wrócą za moment by kontynuować swoje zajęcia. Mamy zwierzęta domowe, bujna roślinność (tradycyjne wiejskie ogródki przydomowe, niezmiernie mnie fascynujące oraz wypełniona drzewami, łanami dojrzewających zbóż i dzikimi roślinami przestrzeń wokół) i zapachy: rozgrzane od słońca drewno, słoma, chłodne powietrze wewnątrz chat, zastygłe w leniwe letnie przedpołudnie, którego spokój zakłóca jedynie brzęczenie owadów i rozlegające się od czasu do czasu wysokie pianie koguta. Mam w pamięci taka wieś uwięzioną nie tylko w we wczesnych obrazach mojej świadomości, ale w intensywnych zapachach właśnie, nic zatem dziwnego, że poczułam jakbym cofnęła się w czasie.
Trafiliśmy na cudowna pogodę, wprawdzie słońce grzało mocno, ale co chwilę chowało się za chmury, klasyczne białe obłoki, które dodawały uroku i tak już malowniczym krajobrazom. W innym przypadku, typowej aury w sezonie letnim, trudno o ochronę przed słońcem, bo choć rośnie te parę drzew (pod którymi czai się krwiożercza chmara komarów), do przejścia  rzeczywiście spore odległości na nieosłoniętym terenie, dlatego warto zabrać nakrycie głowy i spora ilość pitnej wody. Zwiedzania jest dużo, można zajrzeć nie tylko do tak oczywistych miejsc jak kościół, dworek, kuźnia czy sklep z epoki,  ale zobaczyć kompletny wystrój apteki, gabinetu lekarskiego, fotograficznego czy krawieckiego atelier, szkoły, domu rybaka, stolarza itd. Porównywalne doświadczenia miałam jedynie zwiedzając norweskie Røros i włoskie Monteriggioni, tylko że tam nadal mieszkają ludzie!
W spichlerzu ze Złotej (sektor dworsko-folwarczny), urządzono wystawę "PRL. Wejście od podwórka", warto zajrzeć jeśli chcecie powspominać chwile spędzone na trzepaku z guma Donald albo oranżadką w proszku w ustach i zadumać się nad nieubłaganie mijającym czasem po kolejnym okrzyku “miałem/am takie coś w domu!” Taaak, słusznie podsumowała moja relację z wycieczki ciocia J.: tacy jesteśmy starzy, że przedmioty, które jeszcze niedawno używaliśmy znajdują się aktualnie w skansenie...
Jeśli interesuje Was sztuka ludowa, zajrzyjcie również do Zagrody z Bukowskiej Woli, gdzie zgromadzono kilkaset prac, pochodzącego z okolic Kielc, znanego twórcy ludowego Jana Bernasiewicza.
Zaś jeśli macie fantazje przenocować na terenie skansenu (lub zorganizować np. uroczystość weselną tudzież inna imprezę okolicznościową) czeka na Was Spichlerz z Rogowa oraz 7 pokoi w Ośmioraku z Rudy Pilczyckiej z 1914 r.
Podsumowując: cena biletu rodzinnego 2+2: 35 PLN nie wydaje się być wygórowana za autentyczna podróż w czasie...


























































































Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...