Krakowiacy nie gęsi, też mają Jarmark Bożonarodzeniowy.Piątkowy wieczór. Śniegu nie ma, ale jest dość zimno. Chłopcy wyruszają na poszukiwanie: młodszy karuzeli, starszy trdelnikow. Nie ma ani jednego ani drugiego, choć straganów sporo. W tym roku bohaterem jarmarku wydają się być churros, cokolwiek to jest... wygląda apetycznie ale jakoś tak... nie krakowsko? Z goframi i paczką prażonych w miodzie orzeszków wymykamy się w stronę parkingu.. Trochę za dużo komercji za mało atmosfery... Z grzańca galicyjskiego też nici, bo ja prowadzę...Nie-Gęsi mają też od jakiegoś już czasu Starbucksa, a teraz to chyba nawet cztery w samym centrum.. Na drogę orzechowo-karmelowe americano zamiast grzanego wina. Wymyśliłam sobie kiedyś zabawę w zmyślanie rozmaitych, czasem wymyślnych imion, które obsługa będzie wpisywać na moim kubku. Należące do ulubionych (lub nie ) bohaterów z książek, filmów... albo oryginalne i dziwnie brzmiące...Dziś niewierna żona Karenina ;)
piątek, 15 grudnia 2017
Na Krakowskim Rynku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Leniwce z Karaibów cz. 2
Zanim pojechaliśmy na spotkanie twarzą w twarz z leniwcami, zjedliśmy leniwe śniadanie w Czerwonych Kolibrach. Można je zamówić za dodatkową...

-
„Ludzie dzielą się na dwa gatunki: tych, którym nie trzeba tłumaczyć, po co chodzi się w góry, i tych, którym nigdy się tego nie wytłumaczy”...
-
Zanim “utknęliśmy” w La Fortuna, dotarliśmy na Karaiby… Najpierw jednak musieliśmy przedostać się przez Ocean Atlantycki, co zajęło nam półt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz