niedziela, 25 lutego 2018

Nonsensowne technologie

Straszny mróz, a mnie dopadł okropny katar :( Dostaliśmy cynk, że w MOCAK-u fajna wystawa. Podobało nam się, podajemy dalej.
Ponieważ kiepski ze mnie krytyk i teoretyk sztuki, skorzystam raczej z opisu umieszczonego na stronie muzeum:

Przemysław Jasielski i Rainer Prohaska od 2015 roku realizują autorską koncepcję „nonsensownych technologii”, prezentując na wspólnych wystawach prace, które w ironiczny sposób łączą sztukę z naukami ścisłymi. W MOCAK-u pokażemy interaktywne obiekty i instalacje z lat 2009–2017. Łączy je pozorna funkcjonalność (na przykład pokazywanie czasu, wykonywanie fotografii), jednak działanie nie osiąga oczekiwanej wydajności. Intencją artystów nie jest zaproponowanie niezawodnych sprzętów przeznaczonych do masowej produkcji, lecz wskazanie ich użytkownikom możliwości kreatywnego podejścia do osiągnięć nauki i techniki.
Początkiem wielu teorii naukowych i wynalazków jest intuicja, dlatego „nonsensowność” działania Jasielskiego i Prohaski jest przewrotna. Artyści pokazują, że spontaniczna kreatywność poprzedza racjonalne myślenie, natomiast naukowa koncepcja nie musi przekładać się na praktykę. Artystyczny podstęp polegający na nadaniu pracom pozorów przedmiotów użytkowych ukazuje wpływ technologii na nasze życie oraz ujawnia, że maszyna, która coraz częściej staje się emocjonalnym partnerem dla człowieka, może być równocześnie jego wrogiem.
Prezentowani na wystawie artyści czerpią z nauki na różne sposoby. Jasielski kreuje przestrzeń obcowania ze sztuczną inteligencją, a jego obiekty i instalacje wydają się samodzielnie myślącymi i czującymi istotami. Jego empatia wobec maszyny ma pokazać pogłębiające się uzależnienie współczesnego człowieka od technologii. Prohaska, jako technologiczny „chuligan”, pokazuje nam, że wynalazki mogą być niebezpieczne dla użytkownika, i prowokuje pytanie o ich wpływ na relacje społeczne. Obaj artyści łączą racjonalność stosowanych metod z absurdem i ironią, pozwalając widzowi spojrzeć na naukę w sposób krytyczny i wnikliwy.

Wystawa trwa do 1 kwietnia 2018 r., bilet rodzinny kosztował nas 30 PLN. Bilet umożliwia obejrzenie wszystkich prezentowanych aktualnie wystaw (też polecam).

Samo Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie to bardzo przyjemne i, jak do tej pory, bardzo przyjazne dzieciom miejsce. Wiadomo, że ze sztuką współczesną bywa różnie. Nie do końca jestem przekonana (może jestem przewrażliwioną matką) czy na przykład warsztaty dla kilkulatków w oparciu o dajmy na to twórczość Erwina Wurma to dobry pomysł, ale na tych akurat nie byliśmy i nie wiem czy inspirowano się również One Minute Sculptures z użyciem przedmiotów biurowych tudzież miotły. Mateo miał wtedy 5 lat, wolałam nie sprawdzać ;) Mimo to uważam, że warto się przynajmniej raz wybrać i w najgorszym wypadku napić dobrej herbaty i zjeść ciacho w MOCAK-owej kawiarni. Albo pobuszować w księgarni lub bibliotece.










niedziela, 18 lutego 2018

Miedzy Słowami w Mieście Dzieci

Zanim zostałam Mamą przedszkolaka, nazwa Rabka nic mi nie mówiła. Kojarzyłam mgliście, że jest taka miejscowość na trasie z Krakowa do Zakopanego, mniej więcej w połowie drogi, ale czemu niby miałaby mnie interesować? No więc zaczęło się przedszkole i zaczęły się choróbska. Każdy rodzic to zna doskonale. Nic wielkiego: tydzień z-nosa-gile, tydzień w przedszkolu. I tak na zmianę. Budujemy odporność. Znajoma miała trochę dość, lekarz doradził: zabrać dziecko na trzy tygodnie nad morze. Albo do Rabki. Co to ta Rabka? zastanowiło mnie, w kontekście tego morza. Wygrzebałam z półki starego dobrego przyjaciela Pascala: “Polska z dzieckiem”. Poszperałam w necie. Rabkoland, Rabcio, Order Uśmiechu, dziecięce uzdrowiska… Mam tu pod nosem prawdziwe Miasto Dzieci! Jedziemy! Zadzwoniłam do znajomej, pomysł się spodobał, ale w końcu pojechaliśmy tylko ja i Mateo. Zachwycony dwugodzinną podróżą pociągiem (w sam raz by się nie znudzić) trzylatek, piękny złocistolisty październik, kieszenie pełne kasztanów… W hotelu Wiosna przeżyliśmy cudny jesienny tydzień, tak nam się spodobało, że przedłużyliśmy pobyt jeszcze o parę dni… Wracaliśmy potem kilka razy, za każdym poszerzając naszą przyjaźń z tym, jak się wydawało, niezwykle uroczym miasteczkiem. Od placów zabaw pachnących solą i alejek Parku Zdrojowego (kwitnącego mnóstwem rododendronów a wczesna wiosną niezliczonych krokusów) po leśne ścieżki edukacyjne i szlaki przez łagodne gorczańskie grzbiety.. Dostrzegałam to co chciałam widzieć, to czym miejsce to jedynie być mogło… Niestety, szarobura polska rzeczywistość zaczęła pomału wyłazić wraz z psimi kupami spod marcowego śniegu. Któregoś wczesnowiosennego wieczoru idąc na kolację zostawiłam otwarte okno. I tak sobie wywietrzyliśmy pokój na dobry sen plastikowym syfem z kominów. Pomyślałam o opłacie uzdrowiskowej doliczanej za każdy dzień do ceny noclegu… Pomyślałam o  historii miasta uzdrowiska… O mikroklimacie, solankowych wodach i leczeniu powietrzem… I szlag mnie trafił. Wraz z cuchnącym dymem rozwiały się moje marzenia o własnym pensjonacie. By zamieszkać, może nawet na stałe, w Mieście Dzieci i stworzyć tam klimatyczne, bajkowe miejsce, nie dla “rodzin z dziećmi” ale dla “dzieci z rodzinami”. Ze “świetlica” otwartą nie tylko dla gości ale dla wszystkich: warsztaty, spotkania przy kawie i kakao, czytanie bajek przez aktorów z dziecięcego teatrzyku..., w jednym z tych pięknych zabytkowym drewnianych domów, które dają Rabce niesamowity charakter (jak budynek biblioteki albo zabytkowy kościół mieszczący muzeum im. Władysława Orkana). Rzeczywistość wygląda tak, że stare drewniane domy popadają w ruinę (a na ich miejscu powstają często paskudne makabryły), zaś Rabka znajduje się na niechlubnej liście najbardziej zanieczyszczonych miejsc w Polsce. Smutne.
Przestaliśmy jeździć do Miasta Dzieci na dłużej, ale zdarza się nam wpadać tam na chwilę, poza sezonem grzewczym. (I poza zatłoczonymi długimi weekendami). Oto przynajmniej trzy powody dla których warto:



  1. Teatr Lalek “Rabcio”. Uwielbiam! Przytulny i swojski. Zabawny i uroczy. Niemal na każdym przedstawieniu bawię się równie dobrze jak moje Chłopaki. W ostatni czwartek mieliśmy przyjemność obejrzeć “Zimowa przygodę”. Coś na rozgrzanie zimowych serc. Bilety 15 PLN, repertuar tu. 
  2. Księgarnia Kawiarnia Między Słowami  Duży wybór dobrej literatury dla dzieci, mili właściciele i przepyszna, gęsta czekolada. Jeszcze raz dziękujemy za plakaty z Pettsonem i Findusem!
  3. Skansen Taboru Kolejowego w Chabówce.  Odwiedzony przez nas już kilka razy. Dla amatorów pociągów wizyta obowiązkowa! Można obejrzeć (też od środka) rozmaite ciuchcie na miejscu lub zaplanować przejażdżkę zabytkowym pociągiem retro.



Czwartek w Miedzy Słowami:










Wspomnień czar: Rabka z Mateo:


























































Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...