Żadna kawa nie smakuje mi tak jak ta parzona w dżezwie, na świeżym powietrzu. Aromatyczna kawa i widok na piękny krajobraz. Jesienny zmierzch. Jeszcze nie tak dawno, wydaje się że zaledwie kilka dni temu, o tej porze słońce wciąż niemiłosiernie grzało skórę, z ulgą zanurzaliśmy się w jeziorze. Dziś kąpią się tylko kaczki, raki poszły spać snem zimowym w przybrzeżnych szuwarach, słońce zaszło zanim zdążyliśmy przyjechać i rozstawić się z naszym kempingowym zestawem kuchennym i stoliczkiem kawowym. Spokojna tafla jeziora granatowieje w zapadającym zmroku, Elio puszcza na wodę swój kontenerowiec Playmobil. Statek kręci się w kółko, nieco zużyty silnik odrobinę szwankuje. Po niejednych wodach pływał, sterowany już dekadę temu przez starszego brata. Nie siedzimy długo. Chociaż dzień był wyjątkowo ciepły, jesiennowieczorny chłód przenika pod ubrania. Spokój i odprężenie, jakie zawsze odczuwam nad jeziorem. To najwyraźniej jest moje „wyjątkowe miejsce w świecie natury, które wybieramy sobie jako dzieci i nosimy w sercu przez resztę życia” (Richard Louv). Zostałam naznaczona w dzieciństwie. Nic dziwnego, że Park Miejski Bagry Wielkie to mój ulubiony w Krakowie. Czy już pisałam Wam o nim? Letnie plażowanie, jesienna kawa, zimowe spacery, tężnia… Nie ma możliwości by pominąć to miejsce w planowanym poście o naszych tegorocznych wakacjach, chociaż w mieście spędzonych, bardzo intensywnych. A może właśnie dlatego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wielkanoc w Małopolsce
W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...

-
„Ludzie dzielą się na dwa gatunki: tych, którym nie trzeba tłumaczyć, po co chodzi się w góry, i tych, którym nigdy się tego nie wytłumaczy”...
-
Doszliśmy do wniosku w naszej hobbickiej norce, że nadeszła pora by wychylić ciekawskie nosy poza swojską i przytulną Europę i poszukać przy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz