W Katanii przywitało nas małe, brzydkie, brudne, zaniedbane i ponure lotnisko. Trochę czasu trwało znalezienie tej konkretnej wypożyczalni aut. Jeśli waszej nie ma na lotnisku szukajcie jej w dużym budynku oddalonym od niego o jakieś 200 m na prawo od wyjścia. Formalności przy wypożyczaniu naszego czarnego fiata 500 dopełniła drobna, energiczna Włoszka z mocno potarganą fryzurą spiętych w artystycznym nieładzie włosów, przypominająca mi nieco fizjonomią moją nauczycielkę historii ze słynnego (dzięki Grabażowi i jego Strachom na Lachy) LO na Wincentego Pola. Kolejna chwila zanim namierzamy nasz samochód i już pędzimy na południe w stronę Cassibile, gdzie przez najbliższy tydzień będzie nasz dom.
Jest to przyjemne mieszkanko w starych grubych sycylijskich murach z patio i tarasem na dachu, z ulicy wchodzi się prosto do salonu z aneksem kuchennym i na tę ulicę wychodzi tez wysokie okno w sypialni, ukryte za skrzydłami okiennic, w którym aż prosi się by usiąść w słoneczny dzień by poczytać książkę lub obserwować ulicę, choć ta jest spokojna i za wiele się na niej nie dzieje. Co godzinę rozlegają się donośnie i głęboko dzwony z pobliskiego kościoła. W południe dają cały koncert. Bardzo to lubimy, zwłaszcza Elio, pałający do dzwonów wielką miłością. Nie przeszkadza też zupełnie kilku nastolatków grających w piłkarzyki ustawione na placu pomiędzy budynkami jeszcze grubo po północy ani kłopoty z niesprawną klimatyzacją, która zimą funkcjonuje jako ogrzewanie i jest dość chłodno (grube mury lepiej sprawdzają się upalnym latem). W ogrodzie naprzeciwko rośnie drzewko pomarańczowe pełne dojrzałych owoców, więc chyba nie będzie tak źle z tą temperaturą.
Właścicielka Angela jest w moim wieku, ma córkę w wieku Mateo i jest po prostu boska! Typowa Włoszka z burzą ciemnych loków i niespożytą energią z którą pokazuje nam lokum. Piękną zawrotnie prędką włoszczyzną dyktując do telefonu opisy i instrukcje, które ten natychmiast tłumaczy na angielski. Mieszkanie jest przestronne i wyposażone we wszystko co trzeba. Angela opowiada też co warto zobaczyć w okolicy i gdzie zjeść. Uwielbiamy ją jeszcze zanim pomaga nam zamówić pizze przez telefon z pobliskiego Manhattan Pub a dwa wieczory później zostawia na stole upieczone przez siebie przepyszne migdałowe ciasteczka! Pizza Mateo (jak zawsze mocno pikantna i kompletnie bez sera) w tym lokalu nosi nazwę Vendetta. Jakoś nikt tu nie sugeruje, że bez sera “się nie da”. Ba, do naszej sałatki z karczochów da się nawet upiec i bez pomidorów...
Nie wiem co na to mój lekarz pierwszego kontaktu, ale kto czyta bloga ten wie, że nie potrafimy usiedzieć w miejscu...
Rezerwat Naturalny Oasi di Vendicari
Raj dla ornitologów, zamieszkują go min. liczne gatunki kaczek i czapli, czarne kormorany, warzęchy, łabędzie, mewy i flamingi. Ptaki żyjące w pantanach, błotnistych jeziorkach można obserwować ze specjalnych drewnianych konstrukcji, ale słychać je wszędzie. Nie tylko miłośnicy ptaków poczują się tu wspaniale. Bogactwo fauny i flory (uwaga! trzeba patrzeć pod nogi by nie rozdeptać licznych jaszczurek!) oraz piękna piaszczysta plaża to wystarczające powody by właśnie tu ukryć się przed światem i zapomnieć o wszystkim. Mnóstwo wyczerpujących informacji na temat rezerwatu znalazłam tu.
Wschodnim wybrzeżem w dół aż do Isola delle Correnti, wyspy na której stała kiedyś latarnia morska, pozostały jedynie jej fundamenty. Po drodze min. Marzamemi, jedno z wielu letniskowych miasteczek dopiero przygotowujących się do sezonu. Lubimy te posezonowe klimaty (vide: Sopot we wrześniu*), uśpione knajpki z poskładanymi krzesłami, zwinięte parasole, puste plaże. Coś wisi w powietrzu, za chwile wybuchnie, już niemal słychać w oddali letni gwar, czuć nadchodzący upał, rozgrzane noce pachnące południowymi kwiatami i grillowanym mięsem ale tu na miejscu wciąż panuje uspokajająca cisza.
No to teraz Noto. Nie było go w planach, mimo że jest na liście UNESCO, ale we Włoszech prawie każda wioska i wszystkie duże miasta na niej są, a ma być na luzie... O zmierzchu szukamy tam restauracji, jesteśmy zmęczeni, głodni i marudni i mamy ochotę na coś pysznego. No i pewien mały problem. Otóż podczas pierwszego pobytu we Włoszech, z malutkim Mateo (na szczęście bimbo jeszcze wtedy “jechał” na słoiczkach) nauczyliśmy się że restauracje nie są otwarte wtedy kiedy my zwykle jemy czyli 15-17:00 tylko zupełnie odwrotnie i jeśli nie zjemy ciepłego posiłku do 15:00 następna szansa po 19:00, przy odrobinie szczęścia (ale rzadko) 18:00. W lutym na Sycylii sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. Zatem zaliczamy kolejną lekcję. Wiele restauracji w ogóle nie pracuje poza sezonem, większość tylko w weekendy (i wtedy trudno o stolik) a te nieliczne czynne są zamknięte np. w poniedziałek. Tak jak wypatrzona przez nas na Google Maps. Włóczymy się zrezygnowani aż w jednym z zaułków znajdujemy Trattoria Bedda Batri. W oczekiwaniu na otwarcie zaglądamy do sklepów z pamiątkami, wybieramy pocztówki. Wygląda na to, że Noto słynie z balkonów. W Trattorii zajmuje się nami sympatyczna polska kelnerka. Opowiada nam o daniach z menu i życiu na wyspie, na której mieszka od 13 lat. Jedzenie super!
Mateo w drodze do domu bierze jeszcze pizze z Pizzerii 911 Pub. Tu jego ulubione włoskie danie kryje się pod nazwą Diavola.
Nasze wrażenia po pierwszym dniu? Bardzo pozytywne. Czujemy się tu dobrze, nie szukamy miejsc w oczywisty sposób spektakularnych, chociaż jak wszyscy, też takie lubimy. Potwierdzam, że Sycylia, w każdym razie ta południowo-wschodnia, to w bardzo dużym uproszczeniu trochę Włochy trochę Grecja. Mijane przez nas miasteczka składają się z ciasno przytulonych, zaniedbanych domów, mnóstwo w ruinie. Kiepskie drogi, po których wala się pełno śmieci. Za to wszędzie cytrynowe gaje albo inne cytrusy. Kwitną kwiaty, a z każdego kąta wyłaniają się rozrośnięte i zgrubiałe opuncje (Opuntia ficus-indica), sądząc po rozmiarach i zasięgu występujące tu chyba w roli przydrożnego chwastu.
Jedziemy za Wami na południe. Po trochę słońca por favor, pomarańcze na drzewach też mogą być. Wino wypiję za Twoje zdrowie! 😘
OdpowiedzUsuńMy już, niestety, w podróży powrotnej. Szkoda bo bardzo nam się podobało. I smakowało 😋 Udanego Wam życzymy odpoczynku i duuużo słońca, chociaż tam gdzie jesteście nie powinno go zabraknać. No i również czekamy na relację! Nasze kolejne opowieści z Sycylii wkrótce się pojawia.
Usuń