środa, 27 marca 2024

Dom braci Grimm i inne śliczne budynki z muru pruskiego

Południe, za moment wyruszamy, czekam na Chłopaków, którzy po śniadaniu pojechali do Decathlon po kurtkę, do Aldiego po jedzenie i na stację po bilet dzienny na komunikację miejską dla Mateo, który zostaje i będzie zwiedzał Frankfurt.
Nie damy rady się trzymać linearnej trasy zwiedzania i kolejności zgodnej z mapa German Fairy Tale Road nie tylko ze względu na noclegi (drogie i/lub nieciekawe) ale godziny otwarcia muzeów. Cześć z nich i tak musimy sobie darować z powodu dni otwarcia. Te typowo bajkowe, nastawione na dzieci, w większości są czynne tylko w weekend, a my tu dotarliśmy wczoraj, w niedzielne późne popołudnie.
Dom Braci Grimm w Steinau an der Straße (Brüder-Grimm-Haus), do którego wraz z trójką pozostałych braci (siostra urodziła się już tu) przeprowadzili się jako kilkulatkowie bardzo mi się podoba. Też bym pisała bajki dorastając w takim miejscu. To trochę ekscytujące, kiedy wyobrażę sobie, że stoję w kuchni pod tą samą powałą pod którą przyszli autorzy kultowych baśni z dzieciństwa przychodzili po kubek mleka, patrzę na naczynia i przedmioty z których korzystano dwieście lat temu (wiele z eksponatów jest oryginalnych). Przeszłość przeplata się ze współczesnością - wystawa zaaranżowana jest w nowoczesny sposób, niestety znów wszystko jest po niemiecku. Dostajemy tylko krótkie, wydrukowane, anglojęzyczne opracowanie opisujące muzeum, ale jego lekturę zostawiamy na później. Nie jest to też pora na obejrzenie przy okazji tymczasowej wystawy o życiu i twórczości Salvadora Dali. Bilety sprzedaje nam pani, która czasem oprowadza też turystów w stroju czarownicy. Od drugiej przemiłej kobiety dostaję dużą wersję zielonej mapy Deutsche Märchenstraße. Kupujemy bogato ilustrowane pocztówki ze scenkami z bajek, tak urocze, że nie mogłam im się oprzeć. Zaglądamy do chatki Baby Jagi na podwórku, robimy sobie fotki na kolejnym tronie (są tu porozrzucane po całym regionie) i idziemy na bardzo szybki spacer po miasteczku, zatrzymujemy się na chwilę przy Märchenbrunnen Brüder Grimm i Märchenhaus.
Dzień jest piękny i słoneczny. Jest bardzo wiosennie i wielkanocnie za sprawą kwiatów i  prześlicznych świątecznych dekoracji, praktycznie w każdym kącie miasteczka.
Wracamy do auta i wrzucamy w GPS kolejne miasto z bajki. W międzyczasie Mateo wysyła fajne fotki z Frankfurtu. Miał zamiar wjechać na wieże obserwacyjną  ale jest o kilka miesięcy za młody, by go wpuszczono bez opiekunów.
Alsfeld, urocze już trochę większe miasteczko. Zgodnie z informacją w internecie dom bajek (Märchenhaus) jest dziś nieczynny ale drzwi są otwarte i w środku jest jakaś kobieta. Gestem pokazuje że już wychodzi, nie wiadomo czy jednak było otwarte czy nie. Elio kupuje monetę pamiątkową i idzie pobawić się na pobliskim placu zabaw. My siedzimy na ławce w intensywnym słońcu, pijemy już lekko ostygłą zaparzoną wczoraj wieczorem w recepcji herbatę z termosu i zjadamy Katarzynki (wpisują się w konwencję).
Gdy dojeżdżamy do bajkowego miniaturowego zamku (Miniatur Märchenschloss) zmrok zapada dosłownie tuż przed naszymi oczami. Pachnie oborą, w ciemności słychać szmer strumyka, zrobiło się przenikliwie zimno.
Ostatnie bajkowe miasto do jakiego udaje nam się dotrzeć to GelnhausenCudem znaleźliśmy miejsce na niedużym parkingu w centrum starówki. Położone na pagórkach, pełne wąskich uliczek prowadzących w dół lub pnących się ostro pod górę. Wspinamy się jedną z nich a potem schodami do ruin z których ładnie widać zasypiające pomału miasteczko. Jest pełnia. Zrywa się nieprzyjemny wiatr. Przez malutkie okna widać klimatycznie urządzone mieszkanka z niskimi sufitami i powałami ze starego drewna. Zastanawiam się jak mieszka się w takich domach o zmniejszonych proporcjach, jak dla krasnoludków. Czy ma się bardziej bajkowe życie?








































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...