Gdyby Tolkien urodził się na Bałkanach tak wyglądałyby domy hobbitów. Muszę przyznać, że jak dotąd jestem zachwycona Albania. Gjirokastër to mój absolutny numer jeden tej wyprawy a może nawet całych Bałkanów ever. Podoba mi się bardziej niż Dubrownik. Wyjątkowe domy, nigdy wcześniej nie widziałam budynków w takim stylu. Tłem dla tej specyficznej architektury są odludne, masywne i surowe góry. Szczególnie piękny jest krajobraz późnym popołudniem, zanim słońce zniży się, by skryć za horyzontem i oświetla miasto ciepłym , złotym światłem. Mieszkańcy uśmiechają się i często oferują pomoc. Jeszcze zanim zapytamy o drogę ruchem dłoni wskazują właściwy kierunek. Kuchnia niezwykle aromatyczna. I chyba tym, poza widokami i swojską atmosferą Albania najbardziej skradła moje serce. Zielskiem dodawanym do wszystkich potraw, nawet spaghetti bolognese Mateo miało dziwny zapach i tak też smakowało. Do pysznego śniadania (albańskie sery, mnóstwo słodkości) podano nam herbatę. Pachnący napar, jakieś ususzone badyle w ceramicznym dzbanuszku. "Mountain tea" wyjaśniła nam dziewczyna z obsługi.
Poprzedniego wieczoru, kiedy zmordowani przeprawą przez góry dotarliśmy do hotelu, Tata pięknie zaparkował w ciasnej ulicy między ostatnim autem, wielką donicą z bazylią a stojakiem z menu hotelowej restauracji i zatargaliśmy walizki do pokoju (te dwie ostatnie czynności z pomocą obsługi hotelu), na powitanie poczęstowano nas zimnym sokiem pomarańczowym. Wystrój pokoju, chociaż widać wpływy włoskie nawiązuje do albańskich tradycji i stylu miasta. Jedyna dla nas wada to okna na wysokości trzeciego piętra, ale trzymamy od nich Elio z daleka. Trzeszcza pod naporem albańskiego wiatru z gór, na które mamy niezły widok. Poza śniadaniem, jedliśmy tu lunch i kolacje i jedyne czego żałuję to że skończyło się Imam ballajdi, bo uwielbiam bakłażana. Spróbowaliśmy za to pyszna zupę Pasha qoffe, pełne ziół smażone kuleczki z ryżu Qifqi, znajomo smakujace Kotobuqes z kurczaka i albańska wersje burka z serem. Mam nadzieje, że równie smacznie będzie nad morzem, gdzie przenosimy się jutro. Pora wreszcie znaleźć dzieciakom porządna plaże i kompanów do zabawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz