Nie próbujcie tego w nocy! Taaak... na początku zaczęło się niewinnie. Głupie żarty. Tata czytał trochę o tych albańskich drogach, że na ten przykład nagle kończy się asfalt. Jedziemy przez przygraniczne miasteczko, wtem zatrzymujemy się bo przed nami mały korek. Śmiejąc się pytam "co jest, dopiero asfalt wylewają?" Patrzymy a tu serio, na naszych oczach powstaje nowa droga! Wiedzieliśmy więc, że z drogami będzie kiepsko... I że górskie drogi mogą być niebezpieczne. No ale mamy przecież Zuźkę a trasa prowadzi między macedońska granica a jednym z większych miast Albani...
Takich dziur nie wyśnilibyśmy w najgłębszych koszmarach. Z każdą kolejną atmosfera zaczynała się robić coraz bardziej nerwowa. Planowaliśmy koło 20:00 być w Gjirokastër, gdzie po doświadczeniach noclegowych w Ochrydzie, zarezerwowaliśmy hotel. Tymczasem robiło się ciemno a my nie dotarliśmy nawet do Përmetu! W pewnym momencie droga zrobiła się jeszcze węższa, w dole przepaść, a w paru miejscach dziurawego asfaltu brak. Leży pare metrów niżej, spłynął z deszczem któregoś niepięknego dnia... Najgorzej poczułam się gdy uświadomiłam sobie, że gps od 40 minut pokazuje, że do celu pozostało 1 h 32 m. Wcale się nie zawiesił. Przed nami mogło być równie dobrze 1,5 jak i 8 godzin! W aucie cisza jak makiem zasiał. Byle dojechać do Përmetu. Rozważaliśmy powrót do Leskovik, miasteczka które mijaliśmy po drodze. Wyglądało jak Borne Sulinowo pare miesięcy po wyprowadzce naszych wschodnich sąsiadów, ale myśle że znaleźlibyśmy tam bezpieczny nocleg. Byle noc nie zastała nas w górach. Jednak droga jakby się polepszyła, powróciła nadzieja, że nie będziemy spać na dziko, w aucie, pośród spadających głazów. Przed Përmetem zaczęło pojawiać się coraz więcej oświetlonych budynków. Nadal serpentyny ale mniej dziur za to drogę co rusz blokowały stada wracających krów, czasem kóz, popędzanych przez facetów na osiołkach. Zwiększył się ruch i trzeba było uważać nie tylko na zwierzęta ale i na brawurowych albańskich kierowców. Jednak opuściliśmy wysokie góry, równie dzikie i piękne co niebezpieczne, i to było najważniejsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz