niedziela, 15 sierpnia 2021

Ahoj, (kolejna) przygodo!

Tak, tak, dobrze się domyślacie, że skoro wreszcie i akurat teraz odkurzyłam bloga, szykuje się nowa wyprawa. Czy wielka czy mała, zależy jak na to patrzeć. Z pewnością nie daleka, nie długa i nie egzotyczna. Dla nas będzie to jednak spore wyzwanie, i nie mówię o nauce nowych umiejętności -  bowiem Tata będzie nas uczył żeglować! Wyzwanie kryje się w tym, jak nasza hałaśliwa i kłótliwa ekipa podróżnicza da rade wytrzymać ze soba przez dwa tygodnie na tak małej powierzchni, wynajętej na ten czas łódeczki…

Mazury, bo jakżeby inaczej? Jak zawsze postaram się relacjonować nasza podróż, żebyście mogli być z nami, poczuć ten awanturniczy zew, chwytać wiatr w żagle, obserwować przyrodę lub zaszyć się w jakimś urokliwym zakątku, by odetchnąć, popływać w ukrytej zatoczce, czy też oddać się dolce far niente, nie myśląc o tym że lato niebawem się skończy, dni się skróca, nadejdą chłody, a obowiązki szkolne (i zerówka!) znów stana na drodze spontanicznym wyjazdom.


P.S. Znajomi juz robią zakłady po ilu dobach przeniesiemy się jednak do hotelu. Jesteśmy nadal optymistycznie nastawieni, chociaż Elio nie ukrywa że zamiast łódką wolałby płynąć w wydrążonej soczystej zielonej gruszce, takiej jak w tym duńskim filmie rysunkowym…









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...