Trochę mi się już mylą dni i co kiedy było. Dużo się dzieje, a tempo mamy odrobinę szalone, bo spieszymy się i w żadnym miejscu nie możemy dłużej zabawić.
Za oknami, poza lasem i drewnianymi domami, głównie krowy i łubin trwały (Lupinus polyphyllus L.). Na posiłki staramy się zatrzymywać na ładnych przydrożnych parkingach, najlepiej z placem zabaw. Nie zawsze się udaje, zwykle jest tylko drewniana ława ze stołem. Ale czasem zdarza się fajne miejsce z naprawdę dobrym widokiem i nie da się go wcześniej wypatrzeć, często trzeba zaryzykować i po prostu zjechać z drogi. Na jednym z nich Elio rozkłada autka i woła:”daj mi klocki”. A klocki leża obok, całe mnóstwo i w takich niesamowitych kształtach, jakich w żadnym sklepie nie kupisz...
Szczęśliwy traf nas odrobinkę opuścił. Miała być chatka nad jeziorem i świeże powietrze, jest niezbyt czysty hotel z klimatyzacja. 5 piętro, widok na ulicę i dyskont oraz irytujące zamieszanie na śniadaniu. Wygląda na to, że trudna sytuacja na szwedzkim rynku nieruchomości dosięgnęła swymi mackami również branżę turystyczną. Ciężko wynająć przyzwoity hotel w dobrej cenie, większość sensownych miejsc jest zajęta, a jeśli chodzi o chatki trzeba dzwonić bezpośrednio na kemping co jest trudne jak się rezerwuje nocleg o 1:00 w nocy, a nie mamy czasu by, tak jak w Norwegii szukać noclegu po prostu oglądając je po drodze. Ponieważ łatwiej było znaleźć hotel w Uppsali niż w stolicy, zdecydowaliśmy mieszkać tu a do Sztokholmu dojechać, nie odwrotnie jak zakładał pierwotny plan. I dobrze, bo Uppsala to nie tylko dom Filonka Bezogonka ale i Karola Linneusza, ojca współczesnej botaniki, i ogrodów do spacerowania jest tu sporo...
W pierwszej kolejności zaliczamy Sztokholm, ponieważ ze względu na deszcz zaczęliśmy zaznajamianie się z atrakcjami na południu od Muzeum Okrętu Waza i Junibacken, obydwa pod dachem. To jedyne miejsca które tym razem zobaczymy w stolicy Szwecji, mieszczące się na szczęście w sąsiednich budynkach na wyspie Djurgården, na której niegdyś znajdowały się królewskie tereny łowieckie, dziś miejskie tereny zielone i muzea. Sztokholm (szczególnie budynki muzeów) zrobił na mnie duże wrażenie i z pewnością przylecimy tu na jakiś długi weekend, by się tu trochę poszwędać. Bez samochodu ominie nas kłopot z parkowaniem, jaki mieliśmy po wjeździe na wyspę.
Najpierw szybciutko Waza, bo nie zamierzaliśmy zwiedzać całego muzeum (tym razem, bo jest tam co robić przez calutki dzień i któregoś dnia, jak wspomniałam wyżej, wrócimy by to nadrobić), tylko rzucić okiem na imponujący okręt, składający się w 98% z oryginalnych części i zająć się głównym punktem programu czyli Junibacken. Jako że historia jego natychmiastowego zatonięcia jest niestety prawdziwa, był w planie wycieczki tylko bonusem, przede wszystkim ze względu na Mateo, któremu rzeczywiście bardzo się w Vasamuseet spodobało i niechętnie je opuścił. Przy okazji informuję, że dzieci do lat 18-stu wchodzą za darmo.
Inaczej w Junibacken, które specjalnie dla dzieci zostało stworzone, choć bilet do tanich nie należy. Ale raczej dla tych młodszych. Na stronie internetowej rekomendowany wiek to do około 8 roku życia i miałam racje, że to ostatni moment by na wizytę tutaj skusić Mateo. Już teraz zdecydowanie wolałby dalej zagłębiać historię wyżej wspomnianego galeonu, a tu, podobnie (jak większość osób dorosłych), przez większość czasu oddawał się budowaniu z cegieł z gąbki wysokich budowli. Ja z ogromną fascynacją wraz z Elio eksploatowałam świat naszych ukochanych książek. Oraz innych, które kojarzę słabiej albo nie znam w ogóle, ale natychmiast dopisuję do listy lektur do nadrobienia. Podobnie jak w Dolinie Muminków, możecie pozaglądać do domków swoich ulubionych bohaterów. Tworzą one jednocześnie plac zabaw pełen zjeżdżalni, tuneli i zakamarków, sekretnych przejść, potworów w szafach i innych atrakcji. To taki archipelag Bergamuty, gdzie dzieją się rzeczy dziwne i niespotykane, tylko że istnieje naprawdę.
Absolutnie zachwycająca jest restauracjo-kawiarnia, której wnętrze stylizowane jest na bajkowy cyrk, podobnie zresztą jak dostosowane do dzieci toalety. Do wyboru dwa dania klasyczne: pulpety z puree lub naleśniki z dżemem oraz danie dnia (dziś zapiekanka serowa z burakiem), a do tego rozmaite ciasteczka i babeczki gustownie poukładane i kuszące na kolorowych tacach i paterach w tak bajkowej scenografii, że i tu trudno uwierzyć że czarodziejskim sposobem nie przeniesiono nas na książkowe strony.
Największą atrakcją moim zdaniem (poza możliwością zwiedzenia zagrody z bajki Svena Nordqvista rzecz jasna) jest podróż kolejką ze stacji Vimmerby do świata Astrid Lindgren. Jeśli kochacie te opowieści będzie to dla Was magiczne i niezapomniane przeżycie, a miłym zaskoczeniem jest opis tego co widzimy podczas przemieszczania się wagonika w języku polskim. To jedyne miejsce w Junibacken gdzie nie można fotografować.
Oprócz tego przedstawienia w Willi Śmiesznotce, seans filmowy, wspomniany już gąbkowy plac budowy, świat Barbro Lindgren, księgarnia i sklep z pamiątkami, plac zabaw na zewnątrz i... najlepiej sami sprawdźcie co jeszcze. A jeśli akurat nie macie możliwości wybrać się do Sztokholmu, pędźcie do najbliższej biblioteki po wspominane książki, a Wasza wyobraźnia zabierze Was dokładnie w te same miejsca, w których my dziś cudownie się bawiliśmy.
Oprócz tego przedstawienia w Willi Śmiesznotce, seans filmowy, wspomniany już gąbkowy plac budowy, świat Barbro Lindgren, księgarnia i sklep z pamiątkami, plac zabaw na zewnątrz i... najlepiej sami sprawdźcie co jeszcze. A jeśli akurat nie macie możliwości wybrać się do Sztokholmu, pędźcie do najbliższej biblioteki po wspominane książki, a Wasza wyobraźnia zabierze Was dokładnie w te same miejsca, w których my dziś cudownie się bawiliśmy.
Opis podróży po Finlandii przeczytałam z godnością - z Mikołajem jesteśmy w relacjach przyjacielskich acz neutralnych, Muminki kocham miłością wielką, ale jeszcze się jakoś trzymałam. Ale Sztokholm.. W którym byłam i który zwiedzilam jak nudny dorosły! I to ja, która Pippi i Findusa cytuje z pamięci?! Dzisiaj nie zasnę..
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ☺️ Życzę szybkiego powrotu do szwedzkiej stolicy!
OdpowiedzUsuń