Równik
za nami. Pogoda się poprawia, coraz cieplej i więcej słońca.
Wreszcie widać horyzont a morze znów ma piękny szafirowy kolor.
Ciągle mamy swell, więc za bardzo nie przestało kiwać i chyba nie
przestanie, bo to mały (jak na kontenerowiec) statek. Na mapie
pogody widzieliśmy Eryka. Całe szczęście opuści brzegi Meksyku,
gdzie aktualnie bawi się ośmiometrowymi falami, zanim my dopłyniemy
do Manzanillo.
Dni
na statku mijają leniwie ale bardzo szybko. Regularne co do minuty
posiłki, codzienne morskie rytuały, statkowa rutyna. Nasza
(pasażerów) to książki i gry, codzienna partyjka tego i kilka
rundek tamtego plus mały rewanż. Herbata z Tatą na popołudniowej
wachcie. Dzień pięciolatka kończy się wcześnie a marynarza
wcześnie zaczyna, więc i wieczory na statku są krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz