Od
czasu do czasu, niemal przy samej burcie (podobno najlepiej widać
stojąc na dziobie) pojawia się całkiem spore stadko rozbawionych i
rozbrykanych delfinów. Nurkują, skaczą na ogonie, fikają koziołki.
Solo albo w parach. Czasem robią dla nas cały grupowy układ wodnej
gimnastyki. Raz widzieliśmy tez wieloryby. A innym razem nawet orkę. Mieliśmy ogromne szczęście, bo z tego co
słyszałam orki rzadko tu występują. Wolą nieco chłodniejsze wody,
bardziej na północ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Leniwce z Karaibów cz. 2
Zanim pojechaliśmy na spotkanie twarzą w twarz z leniwcami, zjedliśmy leniwe śniadanie w Czerwonych Kolibrach. Można je zamówić za dodatkową...

-
„Ludzie dzielą się na dwa gatunki: tych, którym nie trzeba tłumaczyć, po co chodzi się w góry, i tych, którym nigdy się tego nie wytłumaczy”...
-
Zanim “utknęliśmy” w La Fortuna, dotarliśmy na Karaiby… Najpierw jednak musieliśmy przedostać się przez Ocean Atlantycki, co zajęło nam półt...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz