Od
czasu do czasu, niemal przy samej burcie (podobno najlepiej widać
stojąc na dziobie) pojawia się całkiem spore stadko rozbawionych i
rozbrykanych delfinów. Nurkują, skaczą na ogonie, fikają koziołki.
Solo albo w parach. Czasem robią dla nas cały grupowy układ wodnej
gimnastyki. Raz widzieliśmy tez wieloryby. A innym razem nawet orkę. Mieliśmy ogromne szczęście, bo z tego co
słyszałam orki rzadko tu występują. Wolą nieco chłodniejsze wody,
bardziej na północ.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wielkanoc w Małopolsce
W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...

-
„Ludzie dzielą się na dwa gatunki: tych, którym nie trzeba tłumaczyć, po co chodzi się w góry, i tych, którym nigdy się tego nie wytłumaczy”...
-
Aby nie było tak ponuro po ostatnim poście, napiszę nieco o tym o czym miałam napisać zanim wystąpiła potrzeba opublikowania moich żalów w ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz