czwartek, 18 lipca 2013

Ponura Buenaventura


Przybiliśm do kolejnego portu. Kolumbia. Leje non stop. Pytam czy tu jest jakaś pora sucha i kiedy? Tata mówi, że są tylko pora „mniej mokra” i „bardziej mokra”. Szkoda, że to nie Cartagenę mamy na „schedulu”. Bardzo bym chciała zobaczyć to piękne miasto, pojeździć po nim rowerem (podobno jednym z 10 najbardziej przyjaznych rowerzystom miejsc na Ziemi), nawet w deszczu. Tu nie wyjdziemy. Nie dość, że to dla odmiany jeden z faworytów w konkurencji na najbardziej niebezpieczne miejsce na naszej pięknej planecie to jeszcze aktualnie na tym obszarze panuje żółta febra. Jesteśmy zaszczepieni na żółtą febrę ale nigdy nie wiadomo. Poza tym patrząc na zalane ulewą obrazy za oknem, wcale nie mamy ochoty wychodzić. Na pierwszy rzut oka: prawdziwa Kraina Deszczowców. Szare mroczne postaci na rozklekotanych motorówkach. Ponure hangary. Rozwalający się pomost i przygnębiające portowe rudery. Dziękujemy, zostaniemy dziś na pokładzie.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wielkanoc w Małopolsce

W naszej podróżniczej ekipie coraz trudniej o wspólne zdanie na temat tego jak i gdzie chcemy podróżować, co zwiedzać i jakim aktywnościom o...