sobota, 6 lipca 2013

Frutti di Mare


To nie będzie wpis kulinarny. Wbrew pozorom. Będzie o tym co można robić na statku, by się nie nudzić. Zresztą nie tylko na statku. Nie jest to również wpis sponsorowany. Także wbrew pozorom. Ale do rzeczy: „Frutti di Mare” to tytuł gry, którą kupiliśmy specjalnie na wyjazd, bo wydała nam się interesująca a ma niewielkie rozmiary jeśli chodzi o opakowanie i w ogóle. Gra składa się wyłącznie z talii specjalnych kart z obrazkami, z których część przedstawia wybrane, tytułowe owoce morza, a pozostałe imitują pieniądze. W skrócie polega na manipulowaniu cenami owoców morza tak, by te, które widnieją na rozdanych nam losowo kartach zyskały jak najwyższą cenę. Bowiem pod koniec każdej z trzech rund gracze wymieniają swoje karty na kasiorę i wygrywa ten, rzecz jasna, kto w sumie zarobi najwięcej. Mateo oszalał na punkcie tej gry, całkiem nieźle kombinuje (gra przeznaczona dla osób od lat 6+), całkiem nieźle zarabia! i chce grać w to na okrągło. Dziękujemy panu, który ją wymyślił oraz firmie, która ja wyprodukowała, jest super! (Tata mówi, że to dobry i znany producent kart, Matka ignorantka nie wie bo się na kartach nie zna) Nie wiem czy możemy tu robić taką krypto reklamę, ale zamieszczamy zdjęcia. I polecamy!







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Leniwce z Karaibów cz. 2

Zanim pojechaliśmy na spotkanie twarzą w twarz z leniwcami, zjedliśmy leniwe śniadanie w Czerwonych Kolibrach. Można je zamówić za dodatkową...